Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/106

Ta strona została uwierzytelniona.

Stanął przed słupem z ogłoszeniami, chciał zobaczyć, co w kinach grają. A na słupie wisi duży, żółty afisz: że profesor powie odczyt.
„Odczyt polityczny... ekonomiczny.“
— Co to jest?
Kajtuś nie wie, że do Warszawy przyjechała zagraniczna wycieczka. Przyjechali bogacze, mają bank założyć, mają Polsce pożyczyć pieniądze.
Właśnie dla zagranicznych gości ma profesor mówić po francusku, żeby się nie bali pożyczyć; bo jest kryzys, ale Polska bogata i odda, zapłaci.
— Odczyt. — Zawracanie głowy. Polityczny... ekonomiczny.
Czasem podobają się Kajtusiowi wyrazy, których nie rozumie, a czasem gniewają go.
— Odczyt. — Zawracanie głowy. — Niech będzie tak napisane:

„Profesor Gwizdał
Będzie świstał.
Będzie fikał koziołki,
Łykał ogień. —
Piał jak kogut.
Tańczył obertasa“.

I jest tak właśnie, jak kazał Kajtuś, — i na wszystkich słupach ogłoszeniowych w całem mieście, w całej Warszawie.

Jeść się Kajtusiowi zachciało.
Pojechał taksówką na bogatą ulicę. Wysiadł przed restauracją.