Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

Bo Kajtuś na zakończenie — jeszcze jeden czar wykonał.
— Niech drzewa staną do góry nogami.
Drgnęły drzewa odwieczne — duma i ozdoba parku — podskoczyły, wywinęły młynka i stanęły, ale gałęźmi w dół, korzeniami w górę.
Już tak się uwziął, żeby był ostateczny bałagan.
I był.
Tak już jest na świecie.
Wystarczy, by czarodziej wydał parę rozkazów, — zaraz ludzie nie wiedzą, na którym są świecie.
Wystarczy, by czarodziej żartem coś przekręcił, — zaraz ludzie się martwią i myślą, że koniec świata.
— Ot, głupi naród.
Kajtuś wstał z ławki. Już dość ma tego dobrego.
— Niech będzie porządek.
A sam idzie do domu.
Dosyć tej zabawy.

Gazeciarze sprzedają nadzwyczajny dodatek gazet.
Drą się, jak opętani.
— Zamach na bankierów. Nadzwyczajny dodatek.
— Dodatek nadzwyczajny. — Bomba w restauracji.
— Aresztowanie bandy szpiegów. — Tajemniczy samochód.