Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/174

Ta strona została uwierzytelniona.

niem naszem jest ocenić jego siłę i stopień niebezpieczeństwa; zadaniem naszem wykryć go i porozumieć się z nim, unieszkodliwić, a jeśli trzeba — nawet zgładzić.

Na czwarte posiedzenie przybył z Ameryki specjalista, który znalazł nowy sposób sygnalizacji.
— Aparat jest bardzo prosty. — Dzwonek, lampka, numer i szkło matowe. — W razie niebezpieczeństwa lampka się zapala, dzwonek dzwoni, wyskakuje numer ulicy, a na szkle widać, czy to pożar, czy napad czy zbiegowisko. — Jeden człowiek czuwa nad całem miastem. Niebardzo chętnie daję już mój aparat do użytku; chciałem wprowadzić jeszcze niektóre ulepszenia; zupełnie gotowy będzie dopiero za rok; ale teraz może się przydać.
— Bardzo dziękujemy.
— No widzicie panowie. W tej trudnej sprawie wiedza wyczarowała nam pomoc.
Uczeni zebrali się i oglądają aparat.
— Co pan chce jeszcze ulepszyć?
— Po pierwsze, aparat działa tylko w promieniu dziesięciu kilometrów; chcę wzmocnić jego siłę. — Po drugie, aparat chwyta tylko jeden wypadek, a jeśli jednocześnie jest i pożar i rabunek, albo dwa napady na różnych ulicach, numery i obrazy mieszają się i trudno jest wiedzieć, gdzie i co się dzieje. — Po trzecie, obrazy na szkle nie są dość wyraźne: a chcę wi-