Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

Komu zawdzięczają sławę bracia-komicy, jak Puk i Puc?
A kto leczył skoczka Valetti, gdy złamał nogę w cudzym cyrku, w Bostonie? Kto urządził jubileusz starego Potina, którego zapomnieli już wszyscy?
Na to, by zarobić, trzeba mieć spryt, na to, by zarobione pieniądze wydać, trzeba mieć rozum.
Poznał i ocenił wartość Kajtusia.
Lepszego opiekuna Kajtuś nie mógł znaleźć.
— Słuchaj, miły przyjacielu — mówi dyrektor cyrku. — Chcą ci dać sto tysięcy dolarów za występy bokserskie w Ameryce. — Mnie chcą dać za ciebie trzysta tysięcy franków; ale nie jestem faktorem. — Radziłem się doktorów. — Powiedzieli, że za tydzień będziesz zupełnie zdrów. — Ale gdyby przez nadmierny wysiłek takie rozszerzenie serca powtórzyło się parę razy, zostałbyś kaleką na całe życie. Miałbyś kaszel, duszność i spuchnięte nogi; byłbyś, jak stary, chory człowiek — już na zawsze. — Nie radzę ci.
— A co mi pan radzi? — zapytał się Kajtuś.
— Mój plan jest taki. — Wystąpisz trzy razy w moim cyrku, bo Paryż chce koniecznie cię widzieć. — Każdy występ tylko dziesięć minut. — Będą to łatwe popisy zręczności, nie siły. — Na własny koszt posyłam cię do miasta Hollywood w Ameryce. — Pojadą z tobą: lekarz, nauczyciel gimnastyki, nauczyciel muzyki i sekretarz. — Będziesz miał tam domek w ogrodzie, własny sa-