Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/239

Ta strona została uwierzytelniona.

Myśl!
Raz pamięta, raz błądzi i nie wie. — Myśl! Raz pyta się ciekawie, chce wiedzieć i szuka, woła, ściga, to znów kryje się i ucieka, nie umie i nie chce.
Myśl! Posłusznie pracuje, albo uparta odmawia posłuszeństwa.
Otwierają się cicho drzwi, i stają przed Kajtusiem nieznajomy siwy pan z loży — ze szpilką z brylantem, i Grey.
Grey podchodzi do Kajtusia, podaje rękę, gładzi ją, nie wypuszcza z dłoni.
— To bardzo dobrze, żeśmy się spotkali. Długo na ciebie czekałem, — mówi.
— Pan na mnie czekał?
— Dziwisz się, — mówi Grey, — ale zrozumiesz, skoro ci wytłumaczę. — Prawda, że grałeś nie z nut, a z pamięci? — Prawda, że gdybym cię poprosił o powtórzenie, jużbyś teraz nie umiał? — Prawda, że nie umiałbyś nazwać tego, co grałeś? — Więc powiem ci. — Ta pieśń nazywa się: „Smutek“. — Ta pieśń nazywa się „Tęsknota“. — W smutku i tęsknocie więdnie duch człowieka, albo zakwita. A kwiatem ducha jest natchnienie.
— Pani uczyła nas w szkole, że tylko poeci piszą w natchnieniu wiersze.
— O nie. Każdy człowiek w natchnieniu nie tylko pisze, ale gra, i śpiewa, i tańczy, poznaje i przeczuwa. W natchnieniu znajduje przyjaciela, zdobywa nowe dla siebie prawdy, odmawia wła-