Złodzieje też są między chłopakami.
A Kajtuś nie ruszy cudzego. Brzydzi się złodzieja.
Miał tylko różne przygody.
Kiedy żyła Helenka, skakali ze schodów; z jednego, z dwóch, z trzech, z czterech, i z pięciu.
Chciał pokazać, że skoczy bez trzymania za poręcz.
I pokazał: skoczył z pięciu schodków. — Byłoby się udało, ale miał nowe buty... śliskie podeszwy...
Potem długo leżał w łóżku.
Teraz na głowie — włosy mu w tem miejscu nie rosną.
To się nazywa blizna.
Drugą bliznę ma Kajtuś na nodze, bo go pies rzeźnika pokąsał.
Bo mówili chłopcy, że pies się nie da pogłaskać.
— Zły pies.
— Spróbuję ostrożnie. Może się uda.
Spróbował ostrożnie. I nie udało się.
Założył się, że przeleci przed tramwajem.
— Możesz się przewrócić. — Daj lepiej spokój.
— Czego się ma przewrócić?
— Nie zdążysz.
— To się załóż.
Ale zakład nie został rozegrany. Motorniczy
Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.