Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/276

Ta strona została uwierzytelniona.

szy cykanie zegara i oddech niewidzianego Kajtusia. — Wycelował i byłby strzelił...
Ale zerwał się wicher, pchnął Kajtusia w górę wysoko ponad boisko — i niesie i pędzi w niewiadomym kierunku.