Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/280

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie mogąc zmienić, wykreśliłem to wszystko, co mu się śniło. I znów przeczytałem.
Powiedział:
— Już teraz dobrze...

Wypił Kajtuś do ostatniej kropli napój orzeźwiający; rękę ułożył na kamieniu, oparł się twarzą i zasnął.
Pierwsze ciche godziny niewoli.
Obudził się.
Ciemność.
Nie zaraz przypomniał sobie wypadki dnia ubiegłego.

Na żelaznej tablicy ognistemi literami skreślony wyrok — nie wyrok.
Czarne nietoperze skrzydłami, szelestem, podmuchem znaczą swą obecność.
Wielkie pióro złotą stalówką wodzi zwolna, kreśli wyraz po wyrazie na czarnem żelazie tablicy:
„Nie będziesz zgładzony ni kulą, ni mieczem“.
„Nie będziesz spalony ogniem, ni rażony piorunem“.
„Nie będziesz otruty trucizną“.
„Nie będziesz strącony ze skały“.
„Nie będziesz uduszony ni sznurem, ni gazem“.
„Nie będziesz utopiony“.
„Nie będziesz żywcem pogrzebany“.