Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/283

Ta strona została uwierzytelniona.

Śmiało zrywa się z łóżka. Nalał wody do miednicy. — Umył się. — Poczuł się znów silny i śmiały.
Poradzi sobie, zahartowany w wielu przygodach.
Widzi: na stole leży koperta. — Zamiast adresu, napis na kopercie:
„Nie zrywać pieczęci“.
Bierze w rękę, — patrzy: pięć czerwonych pieczęci; lakiem krwawym zamknięta tajemnica.
Nowa próba, przestroga.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Wasze tu prawo, wasza siła i władza.

Otwiera drzwi.
Idzie śmiało przez długi mroczny korytarz.
Głośne echo liczy jego kroki.
Niema straży. — Ale nie łudzi się: niema stąd ucieczki.
Nie na to porwany wichrem i uwięziony, by mógł opuścić twierdzę naczelnika.

Wchodzi do wysokiej sali.
Kamienne kolumny. Na marmurowej ścianie napisy dziwnemi literami.
Czy imiona czarodziejów sławnych, czy spis ofiar zamordowanych? Czy nakazy, zakazy i daty?