Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

Ale listonosz przyszedł i w torbie listy układa. — Stoi w sieni. — Usłyszał. — Słucha. — Co to? — Ktoś tam w piwnicy zamknięty.
— Dzieciak chyba.
Zawołał.
Pytają się:
— Dlaczego nie odezwałeś się, kiedy cię babcia wołała? — Dlaczego za beczkę wlazłeś?
Nie odpowiada.
Nie, żeby się kary bał.
Nie chce.
Nacierpiał się. A jeszcze go wyśmieją.
— Oj Antoś, Antoś. Zawsze jakieś figle.

Prawdziwe imię Kajtusia jest Antoś. Tak nazywają go w domu.
Kajtusiem został na podwórku między chłopakami.
Bo stoi raz przed bramą i pali papierosa.
Pociągnie i dmucha, pociągnie i dmucha.
A stara się, żeby dużo było dymu. Bo zapłacił pięć groszy, więc chce, żeby było ładnie. — Mógł kupić czekoladkę, ale papieros ciekawszy.
A ulicą przechodzi żołnierz.
Zatrzymał się, patrzy, śmieje się.
Mówi:
— No! Mały taki Kajtuś, a kurzy, jak stary.
— Więc co?
Zawstydził się Antoś i obraził.
A chłopcy zaraz:
— Kajtuś, mały Kajtuś.