Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie. Śpiący jesteś. Ziewasz.
— Wcale mi się spać nie chce.
Ale widzi Kajtuś, że babcia nie ma ochoty, więc się do snu rozbiera.
Najwięcej babcia opowiadała, kiedy mama była w szpitalu.

Leży Kajtuś w łóżku.
Oczy ma zamknięte.
Myśli:
— Co to znaczy, że dziadek był w gorącej wodzie kąpany? Dlaczego babcia mówi, że nie można wiedzieć, co pies myśli? Dlaczego dzikie wino? Mówiła babcia, że dzikie wino, to zwyczajne liście — nie trujące, nawet nie pokrzywa; więc dlaczego dzikie?
Nieprzyjemnie zawsze prosić, żeby wytłumaczyli. Czasem chcą, czasem nie chcą powiedzieć. A jak nie chcą, to tak pokręcą, poplączą, że nie można zrozumieć.
Aż złość bierze.

— Trzeba nauczyć się czytać. Sam dowiem się z książki. Poco czekać, aż zacznę chodzić do szkoły?
W książkach wszystko napisane. Kto czyta, ten wie. I sam wszystko może. Z książek wie doktór, jak leczyć choroby. Tak mówi ojciec.
Gdyby Kajtuś umiał czytać, mama byłaby zdrowa. Trzeba tylko wyszukać w książce dobre lekarstwo.