Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

No, tak. I każdy rzeczownik ma dużo przymiotników. — Duży dom, ładny koń, miły człowiek. A od rzeczownika z przymiotnikiem zależy dopiero, czy lubię, czy mi się podoba.
I tu znów taka sama idzie rozmaitość. Inaczej kocham Łatka, inaczej rodziców, inaczej Mundka, inaczej tę Marychnę z Wilna.
No, bo co powiem:
— Lubię, bardzo lubię, kocham.
I koniec.
A czuję, że inaczej.
I dopiero na szczycie jakby — Bóg.
Bardzo dziwnie.
Gdybym nie był już kiedyś dorosłym, możebym nawet nie wiedział. — A teraz już wiem, że dzieci kochają, tylko nie wiedzą, jak to się nazywa. A może wstydzą się przyznać. Nie — że nie chcą powiedzieć, ale w myślach dla siebie wstydzą się przyznać — i tylko mówią, że lubią.
Boją się nawet powiedzieć:
— Ta dziewczynka miła. — Lubię. — Ona przyjemna.
Bo już najchętniej dorośli wyśmiewają miłość. I tu dopiero widać, jacy są niedelikatni.
Powiedzą:
— Kawaler i panna.
Albo:
— No, pocałujcie się.
Albo:
— Narzeczeni.
Albo jeszcze gorzej: