się, że jestem pewnie chyba czerwony, bo się więcej jeszcze zażenowałem.
Stanęła, mufką z tego puszku zasłoniła się, i ja się uśmiechnąłem. I ona też. I się odwróciłem, niby na doniczkę patrzę.
I Irenka przybiega i pokazuje jej lalkę. Irenka mówi:
— Patrz, ma trzewiczki.
Więc ja się już znów odwróciłem. I Marychna wzięła lalkę i się pyta:
— A czy zamyka oczy?
A ja:
— Nie. Małe lalki nie zamykają.
Więc Marychna już zupełnie podeszła i mówi, że i małe mogą zamykać. Dopiero jak zupełnie małe, to nie.
I potem mówi:
— Już jadę.
Ja się przestraszyłem, że już zaraz, i prędko wyjąłem pocztówkę z aniołkiem, bo się przestraszyłem, że nie zdążę. Że już nie będę mógł jej dać.
Pokazuję. I:
— Czy ładna?
Ona cicho powiedziała:
— Ładna.
Więc mówię zupełnie już cicho:
— Może chcesz?
Nie chciałem, żeby Irenka widziała. Bo małe dzieci lubią się wtrącać. I może coś głośno powie.
Ale mama z ciocią rozmawiały i nic nie wiedzą.
Marychna mówi:
Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.