Ale dlaczego mamy im ustępować? Że dziewczynki nie wolno uderzyć, ani pchnąć. Zaraz powiedzą:
— Dziewczynka.
I to w nas żal wytwarza i zniechęcenie. A nawet wrogość.
Bo co?
Jak w szkole uczą się razem chłopcy i dziewczyny, i chłopiec się pani poskarży, zaraz mówią:
— Ty chłopak, a nie możesz sobie z dziewczyną poradzić.
Kiedy tak, to sobie na drugi raz radzę. Więc znów awantura. I niewiadomo, co naprawdę robić.
Gdyby dorośli nie przypominali ciągle, że to chłopiec, a to dziewczynka, mybyśmy pewnie zapomnieli. Ale gdzie tam: czy dadzą zapomnieć. — Niby mówią, że niema różnicy, a tymczasem wychodzi przeciwnie.
Przykro mi, że tak muszę myśleć, ale trudno. Nie mogę kłamać. — Marychna nie jest przecie winna. A może naprawdę tylko w Warszawie tak jest?
A ona napisała. Naprawdę napisała. — Dotrzymała słowa. Przysłała Ostrobramską pocztówkę. I adres i marka i wszystko. Nie wstydziła się pisać do chłopca.
Ona śmiała.
I śpiewać się nie wstydzi i pierwsza powiedziała, że będzie tańczyła.
I naprawdę napisała. — I mam razem z kartką i listkami. Jeden listek się złamał.
Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.