Więc w powrotnej drodze ze spaceru powiedziałem Mundkowi o Marychnie z Wilna.
— Wiesz, Mundku, dostałem z Wilna pocztówkę. Kwiaty. Niezapominajki. Bardzo ładna pocztówka.
A potem:
— Od jednej dziewczynki.
Powiedziałem, jak się nazywa i w którym jest oddziele.
— Tylko pamiętaj, że to tajemnica.
Powiedziałem, że z nią tańczyłem na imieninach i że ładnie śpiewa.
I że ma ciemne włosy.
— Widzisz, Mundek. A ty się wtedy gniewałeś, że Bączkiewiczowi wpierw powiedziałem o Łatku. Przecie musiałem, bo mi nie chciał pożyczyć. I wtedy jeszcze dobrze ciebie nie znałem.
No więc wzięliśmy się za rękę i już tak idziemy. A on mówi, że i jemu się jedna dziewczynka podoba.
— Bo zawsze smutna.
— A moja Marychna musi być wesoła.
Na moście niceśmy już nie mówili. Dopiero później.
— Czy ty się nie gniewasz, że ja wtedy na ojca twojego powiedziałem?
Myślałem, że nie usłyszy, bo akurat samochód ciężarowy jechał. Wojskowy samochód — ciężki. Łańcuchy tak brzdękały. Siedziało na nim trzech żołnierzy, a szofer był w cywilnem. Nie wiem dlaczego. A jeden żołnierz trzymał psa. A pies oparł
Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/200
Ta strona została uwierzytelniona.