Ta strona została uwierzytelniona.
Pustka we mnie i pustka wokoło.
Nie myślę już teraz o niczem.
I z głębi piersi westchnąłem.
Ze szparki drzwi na strychu gramoli się kołysząc, człowieczek z latarką.
— Acha!
Gładzi siwą brodę. Nic nie mówi.
Czeka.
Szeptem beznadziejnym — poprzez łzy:
— Chcę być duży. — Już pragnę być dorosły.
Zamigotała przed oczami latarka krasnoludka.
Siedzę przy biurku.
Stos zeszytów do poprawiania.
Przed łóżkiem spłowiały dywanik.
Zakurzone w oknach szyby.
Wyciągam rękę po zeszyt pierwszy.
Błąd.
Wyraz: «stół» napisany przez u. Przekreślone «u», a nad niem «ó». — I znów przekreślone «ó» i na szczycie znów napisane «u».
Biorę ołówek niebieski i na bibule piszę:
«s t u ł» — «s t u ł»...
Szkoda. — Ale nie chcę wracać...