Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.

starta — nie krew, ale boli. Nie boli nawet, ale dolega. Wprzód nie czułem, ale teraz, kiedy siedzę spokojnie i mam zmartwienie...
Dopiero dwie godziny jestem uczniem, już mi pani zwróciła uwagę, żebym się nie kręcił i siedział spokojnie. A coby było, gdyby wiedziała, że dałem przepisać przykłady? Coby było, gdyby teraz pani powiedziała:
— Powtórz.
Nie uważam. No, nie uważam. A w klasie nietylko trzeba siedzieć spokojnie, ale trzeba słuchać, wiedzieć, co się dzieje.
Więc i oszust, i nieprzytomny, i nieuważny, a wszystko tylko dlatego, że znów jestem dzieckiem. — A jeżeli tak, może lepiej było zostać dorosłym?
I żal mi się zrobiło konia, który nie mógł uradzić wozu, bo był źle podkuty, a wóz był ciężki, i nogi mu się na lodzie ślizgały.
Pomyślałem chwilę o koniu i wracam do swego:
— Czy mi lepiej było, kiedy byłem duży? — Może kierownik przebaczy, po korytarzu będę już chodził ostrożnie. Może naprawdę w nocy śnieg spadnie? A tak mi tęskno do śniegu, jakby mi był bratem rodzonym.
Akurat patrzę przez okno, i chmura zasłoniła słońce. Nie pamiętam, czy oni się wkońcu założyli, że śnieg będzie padał. I pomyślałem, że w Ameryce ludzie dorośli też lubią się o wszystko zakładać.
Może naprawdę dzieci nie tak bardzo się róż-