Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

A pani odrazu usłyszała. Odeszła ze mną parę kroków, nachyliła się:
— Czego chcesz?
Ja już zupełnie cicho:
— Niech pani poprosi kierownika, żeby nie wołał mamy.
Tak cicho powiedziałem, jak do ucha. — Bo niewygodnie być małym. Ciągle trzeba głowę zadzierać do góry. Wszystko dzieje się gdzieś wysoko, nad tobą. Czuje się człowiek jakby mniej ważny, poniżony, słaby jakiś i zagubiony. Może dlatego lubimy stać przy dorosłych, kiedy oni siedzą: wtedy możemy widzieć ich oczy.
— Za co kierownik wezwał twoją mamę?
Nie wiem dlaczego, ale się wstydzę powiedzieć. Przykro głupstwo takie opowiadać. Spuściłem głowę, a pani jeszcze więcej się nachyliła.
— Przecież jak nie wiem, nie mogę poprosić. Muszę wiedzieć. Bardzo zwojowałeś?
Mówię:
— Nie.
Bo sam nie wiem, czy to ważne.
— No, powiedz.
Może dlatego niechętnie opowiadamy dorosłym, że zawsze się spieszą, jak z nimi mówimy. Zawsze się zdaje, że ich nie obchodzi, że tak coś tylko powiedzą, byle zbyć, byle się prędzej odczepić. No, pewnie: oni mają swoje ważne sprawy, a my swoje. I my też staramy się, żeby krótko powiedzieć, żeby im głowy nie zawracać. Że niby nasza sprawa nieważna, i niech tylko powiedzą: tak, czy nie.