Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakeśmy się wtedy bawili, toście mi rękaw oberwali.
Nie oberwali, tylko był słabo przyszyty, więc się nitka przetarła. Bo Michał był niebezpiecznym bandytą, nieśliśmy go do piwnicy na stracenie. Wyrywał się i mógł uciec, więc nie mogliśmy zwracać uwagi na rękaw.
Zabawa w zająca jest spokojniejsza — to prawda, i jeśli się uda, też może być bardzo ciekawa.
Najważniejsze w zabawie, z kim się bawić. Są dzikusy, że z góry wiadomo, że się skończy jakim wypadkiem. Taki na nic nie zważa, byle na swojem postawić, że wygrał. Z takim niebardzo przyjemnie, bo się trzeba pilnować. Bierze się do zabawy, bo inaczej przeszkadza, ale mu się stawia warunki. — Nieprzyjemna też jest zabawa z kłótliwym. Byle co, zacznie się kłócić, albo się obrazi. Chłopcy mniej się obrażają, ale dziewczynki często. — W najciekawszem miejscu o byle co się przyczepi:
— No, to nie gram.
Mogą wszyscy mówić, że nie ma słuszności, a on swoje. Jeżeli można, to mu się ustąpi, żeby nie psuć wszystkiego, ale to strasznie gniewa.
Dorośli nie rozumieją. Powiedzą:
— Idźcie się bawić. Dlaczego się z nim nie bawicie? Dosyć się już bawiliście.
I źli są, że nie słuchamy.
No, bo jakże się bawić z niezdarą, co się zaraz przewróci, popłacze i pójdzie na skargę. Albo z głupim, co nic nie rozumie i w najważniejszem miejscu zepsuje?