Strona:Janusz Korczak - Kiedy znów będę mały.djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc pocoś leciał na ulicę, kiedy było wymówione?
— A co? Bo gdzie miałem uciekać?
— No, to mogłeś się poddać.
— Mądryś. Trzeba było strzelać. Jakbyś zranił, tobyś mnie miał. Rewolwer trzyma, a nie strzela.
Prawda: Michał powinien był strzelać, a on też gonił. Zapomniał, że jest myśliwym, a nie psem. To był błąd. — Gdyby strzelał, byłby się Felek przewrócił, jak już był bardzo zmęczony, byłby się z honorem poddał. Michał jest rozdrażniony.
— Pod Cecorą dostał rewolwer od samego króla, a w zająca strzelić nie potrafi. — Bohater.
Michałowi przykro się zrobiło.
— Jak się będziesz wyśmiewał, już ci nic nie powiem.
Wacek zląkł się, że się pokłóci, więc mówi:
— Pamiętasz, jakeśmy się bawili w tygrysy, coś z cyrku uciekł, a ja byłem pogromca?
Zaczęliśmy mówić o tresowanych zwierzętach, co kto widział. O lwach, co skaczą przez ogniste obręcze, o słoniu, co jechał na rowerze, o małpach i psach.
O psach ciekawie mówić, bo każdy sam widział, a o innych zwierzętach więcej się słyszało i czytało.
Wujek Felka ma psa, który służy, aportuje, udaje nieżywego i nie daje się ruszyć. A tu jeden żołnierz na urlop przyjechał i miał psa uczonego. Na podwórku różne z nim sztuki wyrabiał. Bagnet po-