Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.



Ptasznik.


Bogacz to był nad bogacze.

Najrzadsze ptaki obok pospolitych leśnych śpiewaków.
Aż ogłuszał cię śpiew, szczebiot i świergot.
Aż oślepiało cię bogactwo barw skrzydlatej rzeszy pieśniarzy.
Chór niemilknący, ruchliwy, wesoły, żywy.
Jak gdyby nie w klatkach, przestronnych wprawdzie, umajonych zielenią i pełnych słońca, ale z prętami z żelaza i drutu, jakgdyby pod niebem, na polach, na runi, w zagajach i lasach bogatych i przepysznych, tak było im wesoło i raźno, owej rzeszy skrzydlatej, studźwięcznej, stubarwnej, tak swobodnie.
Bogacz bo też był ów ptasznik...
Krzywemi dziobami, drapiąc się po prętach klatki lub grzędach drzewa, wrzeszczą przeraźliwie