mają najmniejszej racji bytu, i jako takie, obce być winny owym istotom astralnym.
Nie chcąc narażać się na śmieszność, winienem przemilczeć, że pragnę, by astralne ideały nie okazywały żadnych dążeń ku uprzyjemnieniu sobie czasu, ustaleniu lub polepszeniu bytu. Chcąc naprzykład wyjść za mąż, trzeba mieć narzeczonego; chcąc, mieć narzeczonego, trzeba poznać mężczyznę, a żeby go poznać, trzeba gdzieś u kogoś zobaczyć po raz pierwszy i rozmawiać... Och! Ileż to razy owi nikczemnicy wyłudzali ciężko zapracowany grosz nieszczęsnej ofiary; och, ach? czyż nie czytaliśmy, że nawet namawiają niedoświadczone, proste dziewczyny do kradzieży; och, ach, uch, ich! — nawet do zbrodni! Kuchnia raz na zawsze winna być zamknięta dla narzeczonego astralnej służącej — westalki domowego znicza.
Powiedziałem: westalki!
O tak! Poza potrzebami ducha: gotowaniem, czyszczeniem klamek, praniem, ścieraniem kurzu, myciem rondli, cerowaniem skarpetek, słaniem łóżek, paleniem w piecach, usługiwaniem do stołu, po za owemi duchowemi rozkoszami, służąca nie powinna i nie może mieć żadnych innych potrzeb duchowych, a tem mniej — cielesnych. Żywność drożeje i drożeć będzie ciągle, westalka astralna winna mieć apetyt coraz mniejszy. I wszystko w tym samym stosunku.
Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.