Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

ale rzuca je natychmiast i biegnie w inną stronę; plącze się, przeszkadza, psuje — wreszcie, dostaje tu w bok, tam w kark, gdzieindziej w oblicze. Nic to: on pracuje dla dobra ogółu. Robota skończona, August staje na środku areny i ociera pot z czoła. Daje mu brawo jeden tylko profesor.
— Widzisz, widzisz. Ja tylko jeden zachwycam się tu tym starym, ale wiecznie nowym jego kawałem. Ten August — to dziesiątki tysięcy ludzi — na wszelkich polach życia i szańcach pracy. Ha! ha! ha! Brawo, August!
Zadowolony byłem, że rozpoczął się nowy numer programu, gdyż zaczęto już na nas zwracać uwagę...
Po cienkim drucie chodzi kobieta. Potem podnosi chustkę, tańczy, siada na krześle ustawionem na drucie. Istne czary. Publiczności dech zamiera w piersiach. Jeden tylko August stoi niewzruszony i uśmiecha się pogardliwie: «co to za sztuka, jabym także potrafił».
— Patrz na Augusta, na jego minę. Nil admirari. Nie należy się niczem zachwycać! Głupca niczem nie zadziwisz. Wiesz, kto się prawdziwie zachwycał wieżą Eiffla? Technicy, matematycy, inżynierowie. Laluś stanął przed wieżą i powiada: «To ci dopiero — tyle o tem pi-