Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/217

Ta strona została uwierzytelniona.

w składzie biura, doszedłem do wniosku, że jesteś pan wyzyskiwany, od dziś otrzymywać pan będzie sto dwadzieścia rubli miesięcznie. A oto pański awans.
Gdybym się nagle dowiedział, że Melcer został zaangażowany na szereg gościnnych występów do Filharmonji, lub towarzystwo muzyczne zaczęło wydawać dziennik, poświęcony grze na flecie — nie przeraziłbym się tak srodze i nie ździwił.
— Dziękuję — szepnąłem cicho i chwiejąc się, jak byt naszych pism naukowych, wyszedłem z gabinetu dyrektora.
O chaosie, jaki powstał w mej głowie, słabe mieć może wyobrażenie jeden tylko Nowaczyński, autor «Małpiego zwierciadła».
— Co się w tem może ukrywać? — po sto razy zadawałem sobie pytanie. — Co on chce ze mną zrobić?
Na szczęście przypomniałem sobie, że w jakiejś powieści dyrektor faworyzuje pracownika, zdradzając go z żoną. Zacząłem więc śledzić żonę: jej gesty, uśmiechy, pocałunki. Zadawałem jej dwuznaczne pytania. Nie spuszczałem też oka i z pana dyrektora. Starałem się przeniknąć, czy znali się poprzednio, czy nie pochodzą z jednych stron wypadkiem?
Po miesiącu bezskutecznych poszukiwań, do-