zawalić, aby ci tylko twoja bibuła nie uciekła. To jest brak uczuć rodzinnych. To jest egoizm. To jest samolubstwo. Ciebie nic nie obchodzi. Ty jesteś egoista.
Jak żyję, nic podobnego nie słyszałem.
— Co się stało?
— Ja wiem. Ty nic nie wiesz, co się stało, bo to ciebie nie obchodzi, bo ty jesteś egoista. To jest samolubstwo.
— Moja pani — powiadam. — Jak mi przyjdzie jeden, drugi pędrak i gada od rzeczy, to mu się wybacza, bo młody. Ale żeby stateczna kobieta, matka dzieciom, tak jakoś bez sensu, to już do niczego nie podobne.
— Ja wiem; bo pan jest samolub. Pana nic nie obchodzi.
Podrapałem się wskazującym palcem w łysinę i nic już nie mówię.
No i co myślicie? — Może jej szło o córkę? — Nie. — Powiada tak:
— Że tam czasem pokaprysi, to nic ważnego. Panny przed zamążpójściem mają swój taki okres. Znajdzie porządnego człowieka, który ją będzie szanował i kochał, to się uspokoi... A syn — powiada — także nie mam mu nic do zarzucenia: nie karciarz, nie utracjusz...
— Więc może mąż?
— I to nie.
Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/235
Ta strona została uwierzytelniona.