oberwać, pociąg wykoleić, mogłeś pan się zarazić błonicą, płonicą, tyfusem, ospą — wreszcie i od odry dzieci umierają.
— A ja przechodziłem odrę.
— A no widzisz pan. Więc dlaczego pan nie umarłeś?
— Nie umarłem, bo mnie piastunka nie upuściła, konie nie przejechały, nie utonąłem w rzece, nie spaliłem się benzyną... Ale poco to?
— Zaraz zobaczymy... Dlaczego pana piastunka nie upuściła na ziemię?
— Widocznie była uważna i silna.
— Bez wątpienia. A te jej przymioty zależne były od bardzo wielu przyczyn: od dziedzicznie przekazanego jej charakteru wrodzonego i wpływów wychowawczych, którym ulegała aż do chwili, kiedy została pańską piastunką; od sił fizycznych, odziedziczonych od jej rodziców; od ilości i jakości pokarmów, które otrzymywała, aż do chwili, kiedy została pańską piastunką. Ale dlaczego ona była pana piastunką?
— Rodzice jej za to płacili.
— Bardzo trafna uwaga. Rodzice jej płacili, a więc mogli płacić, a więc mieli pieniądze. A na ten fakt, że rodzice pańscy mieli pieniądze złożyło się znów bardzo wiele przyczyn.
— No tak, tak, ja rozumiem... Ale poco to?
Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/240
Ta strona została uwierzytelniona.