— I więcej, niż sto tysięcy.
— Panie! Już mi się w głowie kręci.
— To nic...
Pozwoliłem mu odpocząć trochę.
— A teraz powiedz mi pan, dlaczego pan się urodził?
— To przecież jasne: bo mój ojciec ożenił się z moją matką.
— I tylko? Przecież ojciec pana mógł się ożenić, a matka pańska mogła wyjść za mąż za kogoś innego?
— No tak. Ale nie wyszła.
— Bo ojciec pana podobał się matce pańskiej i odwrotnie. Bo była ładna, zapewne zamożna, bo się z tych lub innych powodów spotkali po raz pierwszy, po raz drugi — zbliżyli ku sobie, zaprzyjaźnili. Tu wchodzi w grę i kolor włosów pana mamy, może krój sukni, ładny taniec, pośrednictwo innych osób, wyznanie, stanowisko, nazwisko, wąsy, wykształcenie.
— Ale poco to wszystko? Tak wszystko zaraz obmyśleć, zastanawiać się nad wszystkiem...
— Więc pana nie zajmuje wcale zagadnienie tak ważne: dlaczego pan żyjesz?
— Owszem, zajmuje... No, więc kończ pan prędzej.
— Skończę, owszem. Rozpatrzmy tylko przy-
Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.