Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze powtarzam, że to mi się bardzo podoba, że tak, mojem zdaniem, wszyscy powinni postępować. Jeżeli mam coś do nadmienienia, to tylko — że ogłoszenia podobne kwalifikują się raczej pod rubrykę: «interesy handl. i majątk.» niż: «ofiary».
A wreszcie jest to wszystko jedno. Tylko to nie jest dobroczynność!..
Tak... tak...
Jeszcze jedna bardzo poważna sprawa wymaga wyjaśnienia, a mianowicie — testamenty.
Jest sobie w ubogiej rodzinie, bogato rozgałęzionej, albo nawet odwrotnie — bogatej rodzinie, ubogo rozgałęzionej — jeden bardzo bogaty i bezdzietny członek, zaawansowany w latach.
Opiekują się nim wszyscy. Siostrzeniec codziennie towarzyszy mu na przechadzkach, bratanka robi dla stryja ulubione soczki. Odwiedzają samotnika krewni z dziesięciu linji, żrą się między sobą, prześcigają się w dogadzaniu wszystkim jego niewygasłym zmysłom. Ten da kwiatek (powonienie), ta przyniesie własną rączką wyszyte pantofle (dotyk), tamten wykosztuje się na jakiś gracik: figurkę, wazonik, lub coś podobnego (wzrok); o ulubionym soczku, lub konfiturkach już mówiłem (smak); nawet mu ktoś z linji dziewiątej zagra coś, panie, napoleońskiego na skrzypcach lub fortepianie (słuch).