Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.

zapisał, bo rozdał za życia, co jest tem bardziej znamienne, że prawie nic nie miał.
Znam rodzinę, która przebywa w pogaństwie judaizmu, nie chcąc drażnić zachowawczego spadkodawcy, protoplasty. Zawód dla ludzi tych byłby tragedją. Znam wypadki, gdzie wstrzymywano małżeństwa, odrzucano posady, gdzie owa tajemnicza koperta z czerwoną pieczęcią, do gruntu zmieniała losy wielu rodzin.
Tak... tak.
Dobroczyńców jest mało: historja, ale nie szkolna, imiona ich zanotowała. Tuła się tam trochę bezimiennych, o których ani ja nie wiem, ani nawet «Biesiada literacka» nie podejrzewa ich imienia...
Znam ludzi, którzy, mając w kieszeni dwa ruble, złotych cztery i dwa grosze, wzruszają się na dwa grosze, lub na grosz tylko (a grosz reszty).
Znam, którzy mając srebrnego rubla i miedzianą dziesiątkę — potrafią się nawet za dziesiątkę wżruszyć.
Tak... tak. Ci są już lepsi, ale nie dobroczyńcy. I o to mi właśnie idzie...
Powódź, pożar, nieszczęście, bez dachu, tyfus, nędza w izbie piwnicznej, czworaczki, tragedja, nauczycielka, suchoty, maszyna do szycia, student, wpis, filar, chwała narodu, wieszcz, pomnik, aktorka,