— Pamiętaj: bądź uważny.
Idziemy obaj, drżąc, potykając się, słaniając, i mówimy:
— Chłopcze, bój się Boga, bądź uważny.
A on, z tutką, zawierającą bibułę, dwa arkusze papieru w dwie linje, pióro i trzy stalki na zapas — idzie podskakując, i odpowiada:
— Niech się tatuś nie boi... A czy to prawda, że jak pająk ugryzie słonia w trąbę, to słoń się może wściec?
Staję, jakby rażony piorunem:
— Chłopcze, co ty pleciesz? Co ciebie obchodzi słoń, trąba i pająk?.. Ty myśl tylko o wyjątkach.
— O wyjątkach, myśl — głucho powtarza korepetytor.
— O wyjątkach, o wyjątkach — powtarzamy razem, nieprzytomni z przerażenia.
Chłopiec opuścił głowę ku ziemi i milczy.
Jesteśmy u celu.
Na podwórzu gmachu szkolnego tylu ojców, matek i chłopców. Brr! jak ja ich wszystkich nienawidzę — tych kandydatów, tych rywali...
Nagle tłum się rozstępuje, kołysząc, i wychodzi człowiek, w którego rękach spoczywa los mego syna.
Zbliżam się do niego i zginam wpół. Chcę mówić, ale głos mi w gardle zastyga. Daje mi
Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.