bardowe, brzmiące na moje nazwisko, trzy listy, adresowane do mnie, chustkę od nosa z monogramem, dodając przytem, że pozwalam sprawdzić i inne części mojej garderoby, opatrzone takimże monogramem.
Urzędnik drwiąco patrzał na mnie:
— Nie, panie, my na podobne dowody nie możemy wypłacać pieniędzy. Bilet wizytowy, monogramy i listy, można bardzo łatwo sfabrykować za parę rubli.
Oburzyłem się.
— Panie — rzekłem — torturujesz mnie pan od tygodnia, a dziś robisz mnie pan oszustem, kalasz pan latorośl znakomitego rodu. Tego już zawiele, postępujesz pan niegodnie.
Wysłuchał przemowy mojej cierpliwie.
— Tak — rzekł — rozumiem gniew pański i współczuję z panem, ale ja wymagam to tylko, czego odemnie żąda moja zwierzchność.
— Jakże ja panu dowiodę, że ja — to jestem ja?
— Drobnostka: uzyska pan podpis sześciu obywateli miejskich i czterech ziemskich.
— Skąd ja ich wezmę?
— Nie wiem, postaraj się pan. To już ostatnia formalność. Suma natychmiast zostanie panu przez kasjera wypłaconą. A przy wypłacie da
Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.