materac i pierzynę, bo nie może spać na słomie, bo kości go bolą...
— A ja spałem na ziemi — wtrącił Maciuś.
— Minister zdrowia prosi o szczoteczkę i proszek do zębów. Minister handlu prosi o biały chleb, bo nie może jeść czarnego więziennego chleba. Minister oświaty prosi o książkę do czytania. Minister spraw wewnętrznych prosi o proszek, bo ze zmartwienia dostał boleści.
— No, a minister sprawiedliwości?
— On o nic nie prosi, bo wyczytał w 745 tomie praw, że uwięzieni ministrowie dopiero po trzech dniach pobytu w więzieniu mają prawo składać prośby do łaski królewskiej, a oni siedzą dopiero trzy godziny.
Maciuś kazał posłać wszystkim ministrom pościel pałacową, polecił wysłać im zaraz królewski obiad i wieczorem kolację z winem. A ministra sprawiedliwości pod strażą kazał sprowadzić do siebie.
Kiedy przyszedł minister sprawiedliwości, Maciuś kazał mu uprzejmie usiąść na krześle i zapytał:
— Czy to będzie zgodne z prawem, jeśli wypuszczę was jutro z kozy?
— Niezupełnie mości królu, ale dyktatura wojskowa uznaje procedurę przyspieszoną, — i jeśli to tak nazwiemy, będzie wszystko formalnie.
— Panie ministrze, a czy jak ja ich wypuszczę, oni mogą mnie wsadzić do kozy?
— Nie mają prawa, choć z drugiej strony tom 949 omawia stronę prawną tak zwanego — zamachu stanu.
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.