— O, tu staliśmy cały dzień. O, z tej stacji cofnęli nas z powrotem.
Pociąg królewski składał się z sześciu wagonów. Jeden — to była sypialnia. Każdy miał swój pokój z wygodnem łóżkiem, umywalką, stolikiem i krzesełkiem. Drugi wagon — stołowy — pośrodku stał stół, naokoło krzesła — na podłodze piękny dywan — wszędzie kwiaty. Trzeci wagon — był biblioteką, a teraz prócz książek były tam najładniejsze zabawki króla. W czwartym była kuchnia, w piątym wagonie jechała służba pałacowa: kucharz i lokaje, a w szóstym były kufry, pełne rzeczy.
Dzieci naprzemian wyglądały przez okno i bawiły się. Zatrzymywali się na dużych stacjach, kiedy trzeba było dolać wody do parowozu. Wagony szły tak leciutko, że ani hałasu nie było, ani żadnego trzęsienia.
Wieczorem położyli się jak zwykle, a rano obudzili się już wszyscy za granicą.
Jak tylko Maciuś umył się i ubrał, zjawił się poseł króla zagranicznego z pozdrowieniem. Wsiadł do pociągu w nocy, nie chciał niepokoić króla Maciusia, ale czuwa od samej granicy, bo teraz Maciuś jest pod jego opieką.
— Kiedy będę w stolicy waszego króla?
— Za dwie godziny.
Maciusiowi bardzo przyjemnie było, że królewski poseł nie mówił w zagranicznym języku, bo chociaż rozumiał i mówił już Maciuś w paru obcych językach, ale zawsze przyjemniej mówić po swojemu.
Jakie przyjęcie zgotowano Maciusiowi, trudno powiedzieć. Wjeżdżał do stolicy obcego państwa
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/129
Ta strona została uwierzytelniona.