Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

wdzięczni. W lasach często widywali murzynów, rozszarpanych przez dzikie zwierzęta albo zmarłych od ukąszeń jadowitych wężów.
Maciusiowi bardzo żal było biednych ludzi, którzy tacy byli dla niego dobrzy.
Dlaczego nie zbudują sobie kolei, nie założą elektrycznego światła, dlaczego nie mają kinematografów, dlaczego nie zbudują sobie wygodnych domów, dlaczego nie kupią strzelb, żeby się bronić od strasznych zwierząt? Przecież mają tyle złota i brylantów, że dzieci bawią się niemi, jak szkiełkami.
Biedni murzyni tak się męczą, bo im biali bracia nie chcą pomóc i boją się ich. I Maciusiowi przyszło na myśl, że jak wróci do domu, zaraz napisze do gazet, że kto nie może znaleźć roboty, żeby pojechał pracować do murzynów, żeby im budować domy murowane i koleje.
Tak Maciuś myślał, żeby pomóc ludożercom, ale myślał i o tem, żeby na swoje reformy we własnem państwie zdobyć pieniądze.
Właśnie zwiedzali wielką kopalnię złota — i Maciuś prosił króla Bum–Drum, żeby mu trochę pożyczył. Bum–Drum zaczął się strasznie śmiać: jemu złoto niepotrzebne wcale — i może Maciusiowi dać tyle, ile tylko jego wielblądy będą mogły uradzić.
— Ja swojemu przyjacielowi mam pożyczać? Nie, biały przyjaciel może wszystko brać, co mu się tylko podoba. Bum–Drum kocha małego białego przyjaciela i chce mu służyć do końca życia.
Kiedy już Maciuś szykował się do podróży, król ludożerców urządził wielkie święto przyjaźni. To było tak.