Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zresztą podróżowałem. Byłem na tylu zabawach, byłem miesiąc nad morzem, byłem w kraju ludożerców, teraz mogę się już nie bawić, a wziąć się do pracy królewskiej.
Jak postanowiono, tak i zrobiono.
Rano uczył się Maciuś, potem czytano mu listy. Czytał urzędnik bardzo prędko, a że siedzieć na miejscu tak długo było Maciusiowi trudno, więc słuchał, chodząc po gabinecie z założonemi w tył rękami.
Doktór poradził, że jak jest ciepło i ładna pogoda, żeby czytanie listów odbywało się w królewskim ogrodzie. I tak naprawdę było przyjemniej.
Audjencje były bardzo liczne. Przychodzili zagraniczni posłowie pytać się, kiedy król Maciuś zbierze pierwszy parlament, bo chcą przyjechać i zobaczyć, jak naród zacznie rządzić. Albo przychodzili ministrowie z fabrykantami, którzy mieli zbudować huśtawki i karuzele w całem państwie, żeby zapytać się, jak król chce, żeby to było zrobione. To znów przyjeżdżali z całego świata różni dzicy ludzie, że ich królowie chcą żyć w przyjaźni z królem Maciusiem.
— Jeżeli król Maciuś przyjaźni się z Bum Drumem, królem ludożerców, to pewnie i nimi nie pogardzi, bo chociaż dzicy, ale już przestali zjadać ludzi.
— U nas już od trzydziestu lat nie zjadają ludzi, mówi jeden.
— U nas ostatniego człowieka zjedzono czterdzieści lat temu. I to nawet był wyjątkowy wypadek. Bo to był wielki leniuch, przytem hultaj, więc