— A dlaczego nie wiedzieliście wtedy, że ja uciekłem na front, a tu została tyko porcelanowa lalka?
— O, myśmy doskonale wiedzieli, tylko my piszemy nie wszystko. W gazetach tylko to się pisze, co potrzebne, a inne rzeczy my wiemy tylko dla siebie. Cały naród nie może wiedzieć tego, co niepotrzebne. I za granicą o wielu rzeczach nie powinni wiedzieć.
Maciuś znów wieczorem długo rozmawiał z dziennikarzem.
Więc tak:
— Wszystko, co robi Maciuś — to nie są reformy. Maciuś nie jest reformatorem, ale może nim zostać. Maciuś chce zrobić tak, żeby rządził cały naród. Ale dzieci — to także jest naród. Więc trzeba zrobić dwa sejmy: w jednym będą rządzili dorośli, a w drugim — dzieci. Niech dzieci wybiorą także swoich posłów i niech powiedzą, czy wolą czekoladę, lalki i scyzoryki, czy co innego. Może będą wolały cukierki, a może buty, a może zechcą dostawać pieniądze, i każdy sobie kupi, co mu się podoba. Dzieci powinny mieć tak samo gazetę, jak dorośli, żeby tak samo codzień wychodziła. I do tej gazety powinny pisać, co chcą, żeby król zrobił dla nich, a nie — żeby król robił to, co mu przyjdzie do głowy, bo król nie może przecież wiedzieć, co kto chce, nie może wszystkiego wiedzieć, a gazeta wie wszystko. Naprzykład wtedy nie wszystkie dzieci dostały czekoladę, bo na wsi urzędnicy sami czekoladę zjedli, a dzieciom nic nie dali. I dzieci nawet nie wiedziały, że im się czekolada należy, bo nie mają swojej gazety.
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.