rządzić. Ale jak to zrobić? Czy potrafią, czy nie są za głupie?
Powiedzieć, że dzieci są głupie, ministrowie nie mogli, bo Maciuś był dzieckiem. Trudno: trzeba będzie sprobować.
Gazetę dla dzieci można założyć; Maciuś przywiózł dużo złota, więc pieniądze są. Ale kto będzie pisał do tej gazety?
— Już ja mam dziennikarza.
— A kto będzie ministrem?
— Ministrem będzie Felek.
Maciusiowi bardzo na tem zależało, żeby przekonać Felka, że jest nadal jego przyjacielem. Bo Felek drażnił się z nim często i mówił:
— Łaska pańska na pstrym koniu jedzie. Na wojnie pod kulami dobry był Felek. A na bale i do teatru i nad morze do zbierania muszelek, to lepszy był Stasio i Helcia. Ale do kraju ludożerców znów Felek pojechał, bo tam niebezpiecznie, więc mamusia nie pozwoliła jechać Stasiowi i Helci. A no cóż: jestem synem zwyczajnego plutonowego, a nie pana kapitana. Może znów przyjdzie jakieś niebezpieczeństwo — i znów się Felek okaże potrzebny.
Bardzo jest nieprzyjemnie, jeżeli kogo oskarżają, że jest dumny, albo jeszcze gorzej — że jest niewdzięczny.
I teraz właśnie nadarzyła się sposobność, żeby przekonać Felka, że się mylił, że Maciuś pamięta o nim nietylko w biedzie. Przytem Felek ciągle biegał z dziećmi, pełno go było na wszystkich ulicach. Więc z pewnością dobrze wie, czego dzieciom potrzeba.
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/190
Ta strona została uwierzytelniona.