Dziewczynki śpiewały różne piosenki i kręciły się w kole. A potem, kiedy czekali na nową zabawę, zaczęła z nim ta dziewczynka rozmawiać.
— Czy kawaler ma siostrzyczkę?
— Nie, nie mam.
— A czym jest kawalera tatuś?
— Mój tatuś umarł: on był królem.
Dziewczynka może myślała, że Maciuś żartuje, bo się roześmiała i powiedziała:
— Gdyby mój ojczulek był królem, musiałby mi kupić lalkę do samego sufitu.
Król Maciuś dowiedział się, że ojciec dziewczynki jest kapitanem w straży ogniowej, że nazywa się ona Irenka i bardzo lubi strażaków, którzy pozwalają jej czasem jeździć na koniu.
Maciuś byłby chętnie został długo jeszcze, ale miał pozwolenie tylko do godziny czwartej minut dwadzieścia sekund czterdzieści trzy.
Niecierpliwie czekał Maciuś następnej przechadzki, ale deszcz padał, więc obawiano się o jego zdrowie.
Za drugim razem stał się z Maciusiem wypadek. Bawił się tak samo z dziewczynkami w koło; aż zbliżyło się kilku chłopców i jeden zawołał:
— Patrzcie, chłopak bawi się z dziewczynkami.
I zaczęli się śmiać.
I król Maciuś zauważył, że naprawdę on jeden bawi się w koło.
— Chodź lepiej z nami się bawić, — powiedział chłopiec.
I Maciuś uważnie spojrzał na niego:
— Ach, to był właśnie Felek, ten sam Felek, z którym Maciuś tak dawno chciał się zaznajomić
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.