Zaczęły się wybory na posłów w całym kraju. Do sejmu małego czy dziecinnego, jak go nazywano, postanowiono wybierać posłów nie młodszych, niż lat dziesięć i nie starszych, niż lat piętnaście. Młodsze klasy w każdej szkole wybierały posła i starsze klasy też jednego posła. Było wiele zamieszania, bo okazało się, że szkół jest dużo, i wszyscy posłowie nie zmieszczą się w jednej sali. Nadchodziło teraz tyle listów, że Maciuś długie godziny spędzał w swoim gabinecie. Listy były ważne, z różnemi pytaniami:
Czy można wybierać dziewczynki na posłów? Rozumie się, że można.
Czy można wybierać posłów, którzy jeszcze niebardzo dobrze piszą?
Gdzie mieszkać będą posłowie, którzy przyjadą ze wsi i z różnych miast?
Czy ma być otwarta dla posłów szkoła, żeby się mogli uczyć i nie tracili roku, jak będą w stolicy na naradach?
Sekretarzowi stanu zamieniono kozę na areszt domowy, to znaczy, że siedział w domu, nie wolno mu było przez miesiąc wychodzić na spacer; tylko przyjeżdżał do Maciusia do kancelarji, bo bez niego Maciuś nie dałby sobie rady.
Mistrz ceremonji układał porządek uroczystości: jakie mają być i gdzie ustawione tryumfalne bramy dla zagranicznych królów, na jakich ulicach ma grać orkiestra, jakie sprowadzić kwiaty. Trzeba było dokupić talerze, noże i widelce. Trzeba było kupić więcej samochodów. A jak królowie będą siedzieli w teatrze i przy obiedzie? Żeby ważni królowie mieli lepsze miejsca, żeby nie posadzić
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.