jednakowe sztandary czerwone. Oni mówią, że czerwony sztandar jest wszystkich robotników całego świata.
Maciuś zamyślił się.
— A może zrobić tak, żeby dzieci z całego świata — białe, czarne i żółte — też miały jednego koloru sztandar. Jakiby wybrać kolor?
Samochód przejeżdżał akurat przez smutną, szarą, wązką ulicę. Przypomniał sobie Maciuś zielony las, łąkę zieloną na wsi — i głośno powiedział:
— Czyby nie można zrobić tak, żeby dzieci całego świata miały swój zielony sztandar?
— Można — powiedział prezes ministrów i jakoś nieprzyjemnie się skrzywił.
Smutny chodził Maciuś po swoim pałacu, i smutna chodziła Klu–Klu.
— Trzeba się wziąć do pracy, trzeba się wziąć do pracy — powtarzał Maciuś, ale mu się okropnie nie chciało.
— Baron fon Rauch — zameldował lokaj.
Wszedł Felek.
— Jutro pierwsze posiedzenie powakacyjne proparu — mówi Felek — zapewne wasza królewska mość zechce im coś powiedzieć?
— A cóż ja im powiem?
— Zwykle królowie mówią, że ich cieszy, że naród wypowie swoją wolę, i życzą powodzenia w pracy.
— Dobrze, przyjadę — zgodził się Maciuś.
Ale nie jechał chętnie. Taki tam będzie pewnie krzyk, tyle dzieci, tak się wszyscy będą patrzyli na niego.
Ale kiedy zobaczył Maciuś, że oto zebrały
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/275
Ta strona została uwierzytelniona.