cusku albo po angielsku, to im powiedziałem, że nie rozumiem. Potem miała być herbata; ale nie było, więc tylko zjadłem cukier. A potem telefonowałem do różnych kolegów, co oni robią; ale telefony się poplątały, czy co, — więc tylko jeden mi odpowiedział, że pracuje na poczcie, i tam jest dużo listów z zagranicznemi markami.
Obiady w niektórych domach były dobre, ale w innych wszystko się przypaliło, albo wcale nie mogli rozpalić ognia. Więc prędko trzeba było gotować.
— Muszę się spieszyć — mówi mama, bo mam na jutro dużo lekcyj zadanych. Pani powiedziała, że dorosłym trzeba więcej zadawać. To jest niesprawiedliwie. W innych szkołach mniej zadają.
— A czy stał kto w kącie?
Mama się trochę zawstydziła, ale powiedziała, że stali.
— A za co?
— Na czwartej ławce siedziały dwie panie, podobno kiedyś się znały, mieszkały razem na letnim mieszkaniu czy coś, więc przez całą lekcję gadały. Pani im dwa razy mówiła, żeby przestały, a one nic, — dalej gadają. Aż je pani postawiła do kąta.
— Czy płakały?
— Jedna jeszcze się śmiała, a druga miała łzy w oczach.
— A chłopcy was nie zaczepiają?
— Tak, trochę.
— To zupełnie tak samo, jak u nas, cieszyły się dzieci.
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/308
Ta strona została uwierzytelniona.