Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/323

Ta strona została uwierzytelniona.



— Poczekaj Felek, później pomówimy o wszystkiem spokojnie. — Co się stało, to się już nie odstanie. W niebezpieczeństwie trzeba być spokojnym i rozważnym. Trzeba myśleć nie o tem, co było, a o tem co być powinno, co będzie, co musi być.
Chciał Felek zaraz opowiedzieć, ale Maciuś nie chciał tracić ani chwili czasu.
— Słuchaj Felek, telefony zepsute. Mam tylko ciebie jednego. Czy wiesz, gdzie mieszkają ministrowie?
— Jabym czego nie wiedział. Oni na różnych ulicach mieszkają. Ale to nic. Nogi mam dobre: dwa lata byłem gazeciarzem. Pewnie chcesz ich wezwać?
— I natychmiast.
Maciuś spojrzał na zegarek:
— Jak długo ci potrzeba na drogę?
— Pół godziny.
— Dobrze. Więc za dwie godziny mają być u mnie w sali tronowej. I powiedz, że jeżeli który powie, że chory, to niech pamiętają, że jestem potomkiem Henryka.
— Przyjdą! już ja im powiem! — krzyknął Felek.