— My sami tej wojny nie możemy wygrać. A na pomoc jest już zapóźno.
Maciuś przymknął oczy i tak już siedział do końca posiedzenia. Niektórzy ministrowie myśleli nawet, że zasnął. Ale Maciuś nie spał, i ile razy przy układaniu noty mówiono: „Prosimy nieprzyjacielskiego króla“ — drgały zawsze Maciusine wargi.
Kiedy trzymał pióro, żeby podpisać, zapytał tylko:
— Czy zamiast: „prosimy“ — nie można inaczej napisać?
Przepisano raz jeszcze, i wyraz: „prosimy“ zamieniono na „pragnęlibyśmy“.
„Pragnęlibyśmy przerwać wojnę“.
„Pragnęlibyśmy pokojowo zakończyć spór“
„Pragnęlibyśmy połową złota opłacić koszty wojny“.
Maciuś podpisał. Była godzina druga w nocy.
W ubraniu rzucił się Maciuś na łóżko, ale nie spał. Już dzień się zaczynał, a Maciuś nie spał.
— Zwyciężyć albo zginąć, — powtarzał.
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/336
Ta strona została uwierzytelniona.