i że teraz on Maciuś, on — król prawowity — obejmie ster państwa. Narada jakaś istotnie się w nocy odbyła, ale Maciusia nie wezwano.
A nazajutrz zagraniczny nauczyciel odbył z nim lekcję, jak zwykle.
Maciuś znał etykietę dworską, wiedział, że królowi nie wolno kaprysić, upierać się i złościć, tembardziej w takiej chwili nie chciał w czemkolwiek ubliżyć godności i królewskiemu honorowi. Tylko brwi miał zsunięte i czoło zmarszczone i kiedy podczas lekcji spojrzał w lustro, przyszło mu na myśl:
— Wyglądam tak prawie, jak król Henryk Porywczy.
Czekał Maciuś na godzinę audjencji.
Ale kiedy mistrz ceremonji oznajmił, że audjencja jest odwołana, Maciuś spokojny ale bardzo blady powiedział stanowczo.
— Żądam, aby bezzwłocznie wezwano do sali tronowej ministra wojny.
„Wojny“ Maciuś powiedział z takim naciskiem, że mistrz ceremonji odrazu zrozumiał, że Maciuś wie już o wszystkiem.
— Minister wojny jest na posiedzeniu.
— To i ja będę na posiedzeniu — odparł król Maciuś i skierował swe kroki w stronę sali sesjonalnej.
— Wasza kr. mość raczy jedną tylko chwilę zaczekać. Wasza kr. mość raczy się zlitować nademną. Mnie niewolno. Ja jestem odpowiedzialny.
I stary rozpłakał się na głos.
Żal się Maciusiowi zrobiło starego, który istotnie wiedział dokładnie, co może król robić,
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/37
Ta strona została uwierzytelniona.