Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

prawa pokazać, że kogoś żałuje, a tembardziej nieprzyjacielskiego żołnierza.
Więc tylko schylił głowę nad książką, gdzie były napisane wszystkie prawa wojenne — i szukał, co tam napisane o szpiegach wojennych.
— Ooo, jest — powiedział nareszcie. — Szpiegów cywilnych, którzy za pieniądze zdradzają — należy wieszać odrazu, szpiegów wojskowych można zaraz rozstrzelać, albo jeżeli adwokat się nie zgadza, trzeba odesłać wszystkie papiery do wyższego sądu i z rozstrzelaniem trochę poczekać.
— Więc ja żądam — powiedział adwokat — żeby posłać tę sprawę do wyższego sądu.
— Dobrze — zgodził się generał i wszyscy sędziowie.
I Maciusia odprowadzono znów do jego więzienia.
Więzienie Maciusia — to była sobie zwyczajna chałupa wiejska. Bo w polu na froncie niema przecież wielkich kamiennych domów z kratami w oknach. Takie wygody mają miasta, a nie — wojsko na froncie. Więc też Maciusia odprowadzono do tej chałupy, tylko że przed oknami i przed drzwiami stało po dwóch żołnierzy z nabitemi karabinami i rewolwerami.
Siedzi więc Maciuś i myśli nad swoją dolą. Ale jakoś wcale nie traci nadziei.
— Mieli mnie powiesić, a nie powiesili. Może się i od kuli wykręcę. Tyle już kul kręciło się koło mnie.
Zjadł z apetytem kolację, nawet bardzo smaczną — bo skazanych na karę śmierci dobrze żywią —