Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.

już takie jest prawo. A Maciuś tak był traktowany, jak skazany na śmierć.
Usiadł Maciuś przy oknie i patrzy w niebo, jak aeroplany fruwają: nasze to czy nieprzyjacielskie? — myśli sobie.
A tu jak nie grzmotną odrazu trzy bomby, a wszystkie blizko Maciusinego więzienia.
Co było potem, Maciuś nie pamięta. Bo znów spadł cały grad bomb. Jedna uderzyła w chałupę — coś się zakotłowało. Jakieś jęki, krzyki, furczenie. Ktoś go pochwycił, ale Maciuś głowę miał zwieszoną. Potem coś klekotało nieznośnie. A kiedy się wreszcie ocknął — leżał na szerokiem łóżku w jakimś pięknie umeblowanym pokoju.