Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

I wszystko robi się samo, że Maciuś nie może powiedzieć:
— Ja tak chcę.
Lubi Maciuś się kąpać w morzu. Ale czasem stanie nad zatoką, już się zaczął rozbierać. Ale nie. Nie będzie się kąpał. Dlaczego: czy wiatr, czy woda zimna? Nie, słońce świeci; jest tak, jak wczoraj. Tylko Maciuś inny.
Lubi Maciuś wiosłować. Siądzie w łódkę, prędko, prędko robi wiosłami, a im bardziej ręce bolą, tem lepiej, tem przyjemniej. Innym razem patrzy na łódkę i dziwi się, że wczoraj wiosłował. Gdyby płynąć i wiedzieć, że tam coś jest — warto się męczyć. Ale kręcić się w kółko i wrócić na to samo miejsce — śmieszne i głupie.
Lubi Maciuś łowić ryby. A tu nagle żal mu się zrobiło złapanej rybki. Niechby siedziała w morzu. Dlaczego ją krzywdzi? A gdyby Maciusia złapała ryba na haczyk i wciągnęła do morza?
Są chwile, kiedy Maciuś nie na żarty się gniewa.
Był królem, wydawał rozkazy całemu narodowi — i musieli się słuchać. A teraz nawet sobie nie może nic kazać, bo zbuntowane człowieczki, czy pszczoły, czy mrówki, nie chcą go się słuchać i robią, co im się podoba.
Czyżby trudniej było rozkazywać sobie, niż innym?
Jak ma rozkazywać tym małym człowieczkom? Przecież nie napisze, nie przylepi sobie na czole? Jak ma rozkazywać, kiedy nawet nie wie napewno, czy są, jak wyglądają, czy mają oczy i uszy.