Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.

Walenty umie robić sieci. Lepsza sieć, bo nie rani. Można znów puścić ryby do wody. Tak się cieszą. Myślały, że już niema ratunku.

Walenty uczy mnie grać na skrzypcach. Żeby choć trochę umieć. Usiądę na swoim kamieniu i będę grał.

Dawniej ludzie mieli łuczywo (tak jak u Bum-Druma). Potem mieli świece, potem lampy naftowe, potem gaz, a teraz mają elektryczność. Czy wymyślą jeszcze coś lepszego?
Jak to się robi wynalazki? Chyba z książek?

Znów długo myślałem, jak się myśli. Może niema w głowie człowieczków, ale czy nie wszystko jedno? Jeżeli się zgadza, no to dobrze. Ale wolałbym zobaczyć. Wczoraj uważałem, jak się zasypia, ale zasnąłem i nie wiem, jak. Zapytałbym się Walentego, ale się wstydzę.
Dorośli się nie wstydzą, a dzieci się bardzo wstydzą. Może dlatego, że się z nich często śmieją.

Żeby nie na długo, ale na jeden dzień, na jeden dzień, na trzy godziny, pojechać do stolicy i zobaczyć. Trochę pochodzić po pałacu, po parku, po mieście. Poszedłbym na cmentarz, na grób rodziców.
Tu jest cieplej i niebo takie ładne. A jak były chmury, przyjemniej było. Bo tamto jest moje niebo. I palmy są ładne, ale moje drzewa jakby były znajome, a palmy obce.