zahaczył o gwóźdź, kiedy schodził po drabinie pod ziemię.
Kiedy znacznie później czytał Maciuś grubą książkę, o której mówił na posiedzeniu nauczyciel gieografji, książkę o bezludnej wyspie Białego Szatana, na stronicy 476 znalazł Maciuś taką wzmiankę:
„Kiedy zaraza na wyspie wytępiła prawie wszystkich murzynów, a pozostała garstka ukryła się w lesie za rzeką, nie było już tu co robić. Kupiec przeniósł się z rodziną do kolonii w południowej Afryce, nauczyciel wyjechał do Indji, — podobno pozostał jeden tylko biały, staruszek misjonarz Piotr. Nie chciał opuścić bezludnej wyspy, ale co się z nim później stało, niewiadomo. Pewnie umarł, bo był bardzo stary“.
Maciuś nie mówił nikomu o tej przygodzie, bo nieprzyjemnie mówić, jeżeli mogą nie wierzyć. Ale potem szukał kilka razy polanki, wieży samotnej i pustelnika. Szukał bardzo uważnie w lesie koło rzeki wejścia do korytarza, którym go z wieży samotnej wyprowadził starzec. Ale nie znalazł nic. Cała przygoda pozostała tajemnicą. A pewien był Maciuś, że to nie sen: miał przecież dowody.
Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/137
Ta strona została uwierzytelniona.