Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

wraca i płacze. Najlepiej lubi słuchać, kiedy coś opowiadać. Ala wtedy patrzy, nawet buzię otworzy: pewnie myśli, że lepiej zrozumie.
Maciuś tak z nią rozmawia, jak z kanarkiem. Tak, bo Maciuś często rozmawia z kanarkiem. Posadzi kanarka na palcu i opowiada, pyta się, czy pamięta królowę i króla, ich pałac w stolicy, Stasia, Helcię, Klu-Klu. A kanarek czasem tak dziwnie łebek przekręci, jakby kiwał głową, że pamięta albo nie. Czasem coś ćwierknie w odpowiedzi, a czasem zaśpiewa. I kto tam wie, co rozumie i co odpowiada.
Tak samo rozmawia Maciuś z Alą.
Tam mówi:
— O, teraz kanarkowi zmieni się wodę, nasypie piasku świeżego, będzie znów czysto. Teraz da się kanarkowi świeżą sałatkę.
A tu mówi:
— Teraz Ala wytrze nosek, żeby był suchy. Teraz Ala da ołówek, bo trzeba narysować latarnię — będzie ładny obrazek. Ala zaniesie dziadziowi obrazek. Bo Ala grzeczna, dziadzio się ucieszy. Dziadzio powie: „O, Ala grzeczna, Ala przyniosła dziadziowi obrazek“.
I tak w kółko, ciągle to samo. Ala wcale się nie nudzi, słucha uważnie i nie przeszkadza.
— Takie małe dzieci powinny też mieć prawa — myśli Maciuś. Ale ani rusz, nie może wymyśleć, co z niemi robić, żeby było wesoło, ale żeby nie przeszkadzały bawić się i uczyć starszym.
Maciuś już teraz rozumie, dlaczego król Pa-